Strony

Niesamowite serie, w które warto zagrać

Hejka, dziś z przyjemnością podzielę się z Wami moimi ulubionymi seriami gier, które (w większości) były nieodłączną częścią mojego dzieciństwa. Miłego czytania! ☺

Resident Evil  


Od tej serii wszystko się zaczęło, 13 lat temu, kiedy dostałam swoją pierwszą konsolę - PlayStation X. Pierwszą grą, w którą grałam razem ze swoim tatą było właśnie Resident Evil (z 1996 roku) wydane przez Capcom. Akcja tej gry rozrywa się w tajemniczej posiadłości, do której został wysłany oddział do zadań specjalnych, aby zbadać przyczynę serii niewyjaśnionych morderstw. Po krótkim wstępie (grupa ludzi zostaje zaatakowana przez psy zarażone wirusem i zamyka się w posiadłości) gracz ma do wyboru jedną z dwóch postaci, przystojnego Chrisa Redfielda lub silną i niezależną Jill Valentine. Jako, że byłam bardzo młoda i bałam się w to grać to zostałam dzielnym obserwatorem gry mojego taty, którego udało mi się namówić na ścieżkę Jill. Po filmikach wprowadzających, gdy wreszcie zyskuje się kontrolę nad postacią bohaterka udaje się do wielkiej sali, gdzie spotyka swojego kolegę z drużyny, Barry'ego. Tam następuje pierwsze spotkanie z zombie - potworami odpowiadającymi za większość popełnionych zbrodni (patrz gif wyżej). 

Nigdy nie zapomnę tego kolejnego przerywnika, gdy pokazano twarz zombie z bliska, koszmary śniły mi się przez to baaardzo długo, dzięki Capcom (ale warto było!). Mam ochotę opisać szczegółowo każdy moment z tej niesamowitej gry, jednak obawiam się, że byłoby to nudne na dłuższą metę. Wracając do fabuły - wraz z jej rozwojem gracz ma dostęp do różnego rodzaju zagadek i łamigłówek, a także coraz silniejszych potworów. Oczywiście nie zdradzę zakończenia, myślę, że warto przeżyć taką przygodę samemu. Co prawda, wersja z 1996 roku może być dla niektórych już niegrywalna, ale zawsze można sięgnąć po remaster z 2015, równie dobry co oryginał. Żeby nie poświęcać całego wpisu tej grze, kończąc już dodam, że wszystkie tytuły z tej serii są na bardzo dobrym poziomie. Każdy znajdzie coś dla siebie, jeśli preferuje coś bardziej nowoczesnego pewnie sięgnie po Resident Evil 7, które, co prawda ma bardzo mało wspólnego z poprzednimi częściami, ale zyskało niesamowitą popularność i cieszy się wieloma dobrymi opiniami. Przeszłam większość części, w co nie grałam to oglądnęłam i zdecydowanie sięgnęłabym po nie jeszcze raz!
W podobnych klimatach polecam jeszcze serię Alone in the Dark i Obscure (z rewelacyjną ścieżką dźwiękową). 

Kingdom Hearts


Pierwsza część tej gry została wydana w 2002, a po 5 latach od premiery trafiła w moje ręce. Fajna odskocznia od zombie, serio. Gra powstała przy współpracy wydawnictwa Square Enix (odpowiedzialnego za serię gier Final Fantasy, o której więcej w dalszej części wpisu) z Disney'em. Fabuła skupia się głównie na chłopcu imieniem Sora, który wraz z Donaldem i Goofym stara się ocalić świat i przyjaciół. Produkcja ta ma do zaoferowania wiele pięknych, w większości Disneyowskich lokacji. Miło było walczyć u boku Herkulesa, pomóc Kapitanowi Jackowi Sparrowowi pokonać wrogich piratów, podziwiać piękne ogrody z Alicją z Krainy Czarów, pospędzać czas z Bellą czy poszukać miodku z samym Kubusiem Puchatkiem. To, co napisałam to tylko malutka część tego, co może Was spotkać grając w serię gier Kingdom Hearts. Aktualnie czekam na 3, która ma swoją premierę w przyszłym roku. Tam dodatkowo czeka na graczy świat Toy Story, przygoda z Pocahontas, zabawa z Lilo i Stitch'em, a nawet spotkanie z postaciami z Krainy Lodu. Jedno muszę przyznać, seria jest naprawdę piękna i bardzo wzruszająca, gdyby czas mi na to pozwalał, wracałabym do niej każdego roku, fajnie byłoby przeżyć to wszystko jeszcze raz! 

Final Fantasy


  
Nie będę pisała o każdej części z osobna, bo zajęłoby mi to wieki, jest ich po prostu za dużo. Niestety grałam tylko w 3 tytuły, przy czym w tym wpisie chciałabym się skupić na najnowszej części - XV, na którą czekałam kilka lat i nie zawiodłam się na tym, co odebrałam w 2016 roku. Uważam, że "gra roku" to za mało powiedziane, dla mnie bez wahania jedna z najlepszych gier, w które kiedykolwiek grałam. Świat jest tak ogromny, że spokojnie wystarcza na 200 godzin gry. Przy czym, nie ukrywam, że lekko zabolało mnie serce jak dowiedziałam się, że fabuła to jedyne 25 godzin. Jednak uwierzcie mi, warto. Historia opisana w tej grze to chyba najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało. A finał, mimo, że rozbił moje serce na małe kawałeczki to chętnie bym oglądała w kółko. Jest to opowieść o młodym księciu, który wraz z przyjaciółmi musi ocalić swoje imperium przed wrogim wojskiem. Final Fantasy XV oprócz niesamowitych postaci, historii i lokacji ma do zaoferowania wiele więcej. Istnieje możliwość łowienia ryb (co swoją drogą nie jest takie proste i o dziwo, nigdy nie robi się nudne), robienia profesjonalnych zdjęć, zbierania przepisów i gotowania różnych potraw, można także szybko zdobywać doświadczenie grając w bardzo ładnych i przemyślanych dungeonach, grać w mini-gry, zwiedzać świat jeżdżąc (bądź latając) królewskim autem czy z pomocą Chocobosów (takie trochę większe kurczaki, na których można jeździć), a także brać udział w specjalnych eventach, czy misjach dostępnych tylko przez określony czas. Myślę, że producenci bardzo się postarali jeśli chodzi o tą część i uważam, że nawet będąc na 500 godzinie tej gry będzie co robić! Minęły już prawie dwa lata od premiery, a ja wciąż gram w tę grę z tym samym zapałem, co na początku. Także podsumowując, naprawdę warto w ten tytuł zainwestować, możecie mi zaufać! ☺


To tyle na dziś, zachęcam do zagrania w wyżej wymienione serie, w przyszłości mam zamiar zrobić dodatkowy post z najlepszymi przygodówkami, które przeszłam.
Do zobaczenia w kolejnym wpisie, dziękuję za uwagę ♥

                                                                              
  Karolina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz